czwartek, 28 marca 2013

Zaproszenie na wieczór JERZEGO HAJDUGI i WOJCIECHA ROSZKOWSKIEGO połączony z prezentacją videoartów na motywach prac KRZYSZTOFA SCHODOWSKIEGO i BARTOSZA "Wołka" WOŁKOWSKIEGO wieczór poprowadzi dla Państwa Ewa Włodarska 13.04.2013

JERZEGO HAJDUGI i WOJCIECHA ROSZKOWSKIEGO

połączony z prezentacją videoartów
na motywach prac
KRZYSZTOFA SCHODOWSKIEGO
i
BARTOSZA "Wołka" WOŁKOWSKIEGO

wieczór poprowadzi dla Państwa
Ewa Włodarska

13.04.2013 (sobota), godz.18:00
"Klub pod Jaszczurami"
Kraków, Rynek Główny 8

Salvador Dali, Gali Zamek Pubol, 1973

Wiersze Kacpra Płusy - za pozwoleniem Autora

ekfraza wg obrazu infantka tomasza sętowskiego

avon – lea nie należy do nas. strzechy żrą pod dotykiem. to wkurwione konie
wcale nie są jak włosy, raczej jak gdziekolwiek. wyrastają z chlebem i solą

by spalić je w joincie. literackie środki przeciw postępowi, wpisane w krajobraz,
pod sukienkami kobiet okna na świat wsi, w której pod gorsetem reguł

przysypia pan komisarz w popiele petów. próbuje wstać nim odezwą się wrzody.
o świcie nierówny chodnik imituje schody. wszyscy lubimy się wspinać na tę modłę

czasem kapelusz zostaje w domu powieszony w ofierze
za niedzielnych bogów i krwawiące żony.

zegar ma czas. chce urwać się z pracy. celuje wskazówką jak kąśliwym żartem.
motyw przyjaźni z kosą. przyjdą razem z remizy naprzeciw oczu, przez sztachety i pola

jeszcze przed północą. przyjdą. przyjdą, przemówią. przemówią do pani. uderz się w piersi
albo zdejmij stanik.



praska jesień

złotokamieniste liście na żelaznej stoją dumnie na straży. strzegą swego lądu.
choć im tu nie buduje nikt łuków triumfalnych.

kto przybędzie zakocha lub nie wyjdzie cało w klimacie perskim przedwojennej warszawy.
w rytm zabrzmi rzucona pospiesznie moneta, a na gębę opadnie milczenia podkowa.

grają, tak samo grają trylogiami tryli. na akordy cień wznoszą przepastne podwórza
kiedy właśnie na skrzyni trwa nowe rozdanie.

dziad biegły nieważne w walce czy pijaństwie. za nim młodzik - ostatni taki w swoim fachu.
muszę, o! jak bardzo muszę z nim pogadać zanim go nie pochłoną wieże babilonu.
f20

szpital szczerzy wyszczerbione szyby. deszcz rzewny jak płacz. idę korytarzem.
piotrek patrzy na mnie i pieprzy, że jest o nim napisane w brewiarzu.
pożycza paczkę papierosów.

mnie wyniszczają wiersze, toczy choroba. żywność zrzuca się z okna przez otwór w kracie. tam, gdzie sanitariusze chodzą kurzyć.
przesiąknięte tytoniem piżamy nie pachną piżmem. powietrze nabrzmiewa jak gruczoł.

przerwany życiorys został na zewnątrz. wysyłam smsa do kasi. pozostaje bez odpowiedzi.
,,Chyba chcesz się rozstać” – piszę.
jeszcze gorsza gra w scrabble dla zabicia czasu. tutaj każdy układa sobie śmierć na sześć liter.

rafał twierdzi, że woła go żona. tęskni za rodziną. drżą mu ręce i codziennie o szóstej parzy herbatę. jarek próbuje zachować wstrzemięźliwość od alkoholu. nagrywa mi płytę nirwany.

w głowie chichoczą halucynacje. diagnoza schizofrenia i do końca życia lekarz prowadzący.
od teraz muszę wziąć się w garść
zolafrenu.


prąd zmienny

mózg jest pełen zagnieceń niczym zmięta kartka.
spuszczony z łańcucha pies pawłowa z błyskiem
odruchu w zębach, wypluwaną kością. ciszą przed burzą.
ma swoją marchewkę i patyk. w meandrach tańczy białe tango.

rytm wybijany na transformatorach, synapsach.
porażony słońcem, jazzem, alkoholem. destyluje
sekwencje zdarzeń. przekrój kabli staje się przejrzysty
przepuszcza wiązkę światła. podobnie jak pamięć.
okulary

jak minęła podróż w dżdżysty czerwiec? pociąg wlókł się bezdrożami.
do stacji piotrków było jeszcze trzy kwadranse. przed oczami twój obraz.
gdy czysta jak wódka w klubie jazzga tańczysz foxtrota na trzy czwarte

a teraz peron. w ustach papieros. trzymam naręcze róż i szampana.
deszcz szemrze. dwudziesta trzecia czterdzieści trzy. taksówka czeka.
dojeżdżam pod wskazany adres. ukazujesz się w otwartych drzwiach.

całuję ciebie w twoje okulary z języczkiem, z języczkiem u wagi
przesuwam swoją ciepłą ręką po wewnętrznej stronie uda. proszę
uchyl rąbka tajemnicy. uchyl rąbek u spódnicy


niedziela, 24 marca 2013

Wiersze Joasi Proszowskiej - gościa Dąbrowskiej Brygady Poetyckiej - za pozwoleniem Autorki

Absolwentka matematyki finansowej. Mieszka w Bytomiu. Pisze od zawsze.
Publikowała w antologiach pokonkursowych, tomiku zaprzyjaźnionej grupy poetyckiej „Obok Sceny”, w prasie, radiu i internecie.
Obecnie, zakończywszy twórczą i pełną radości pracę nad debiutanckim tomikiem, szuka wydawcy. W międzyczasie stawia pierwsze, męczące kroki w globalnej korporacji. Póki co, patrzy w przyszłość z optymizmem. Lubi remonty.


BALLADA O WYRZYNARCE


Przymierzasz brzeszczot jak zwiewną suknię.

Mruczysz, gdy przesuwam palcem po ostrzu,
rozgrzewam silnik, rozkładam partyturę
desek. Za chwilę rozpocznie się taniec w rytmie
maja. Porwie nas nurt.

Wchodzisz w drewno jak w złocisty muł.

Z wysokich wież sypią się wióry – kalekie rusałki.
Strzeżcie się mężczyźni, strzeżcie się ciemnych lasów,
bagnistych polan, nieznanych rzek. Albowiem
śpiew jest pułapką.

Wchodzisz w drewno jak w brunatne błoto.

Muzyka przeszkadza tym, którzy nie rozumieją
wyzwolenia włókien, wycinania kształtów.
Ty – przedłużenie ramion – chcesz tworzyć,
chcesz czytać słoje jak linie papilarne.

Wchodzisz w drewno, wchodzisz w korę.
Wchodzisz w łyko, wchodzisz w ścięgna.

Niech więc stanie się korowód, niech kobiety
rozpuszczą włosy, rozsypią wianki. Ułożymy
kawałki w stos, wyrzeźbimy świątynię.
Zdejmij suknię i patrz.

Patrz, jak płonie żywica.




WOODSTOCK 2008

I

Pamiętasz, jest tak.

Wbijanie śledzi, odpowiednie
napięcie żyłek, dekoracja wnętrza:
karimata, kosmetyczka, koc.

Jest prawie jak wtedy, tylko więcej błota.
I lepki kurz. Jest prawie tak samo, tylko
jeszcze scena i trochę może brud.

Rząd toi. Kolejki do umywalek.


II

Uważaj, gdzie stawiasz dom.

Tyle jest puszek na piasku, tyle szkła.
A przecież nie chcemy tu krwi.
Chcemy tańczyć, tańczyć, rozrywać
koszule pod sceną.

Wypijać, rozpijać.


III

Twoja ulubiona wokalistka fałszuje,
ale to nieistotne. Liczą się światła,
liczy się pot. Oczu nie ogranicza tropik.

Jesteś kim chcesz, z kim chcesz,
gdziekolwiek, kiedykolwiek, na przekór.
Masz farbę na rękach. Papierosa w ustach.


IV

Uważaj, z kim stawiasz dom.

Bo to jest wiatr, to dym, to proch.
A przecież nie chcemy tu płaczu.
Chcemy tańczyć, tańczyć, rozrywać
koszule na łóżkach.

Rozpijać i spijać. Ten sok.
WYLINKA

I

Pęka skóra. Pęka przetarty jeans.

Tak zaczyna się każde linienie –
znajdujemy oazy, ssiemy kciuki. W pozycjach
embrionalnych czuwamy.

Rozrywamy kręgosłup. Rozrywamy szwy.

Napinanie mięśni jest walką. Trzeba
wyjść z mlecznego ciepła, wykroić kości.
Ułożyć puzzle jak pancerz.

II

A my w tym linieniu zwierzęco, bezwstydnie.
A my w tym linieniu rytmicznie, cyklicznie.

Zatopieni w żywicy. Rozproszeni jak
światło. Gdy nabrzmiewa jeans.

Gdy rozrasta się płód.


MIŁOŚĆ (OGNISKO 2009)

I

Zabawa zaczyna się od zapałek:

potarcie i błysk,
przetarcie i ciepło.

Ktoś częstuje nas dymem.
Ktoś podaje drewno.


II

Czwarta nad ranem:
wymiotuje Dagmara,
a Piotr przytrzymuje jej włosy, jej cień.

Czwarta nad ranem:
wchodzę w ognisko,
a Szymon odciąga mój kontur, mój żar.


III

Przekazujemy sobie gwiazdy, mgławice.
Ktoś gra na gitarze, ktoś tańczy, ktoś śpiewa.
Nie ma w nas błota, nie ma w nas zimna.

Tłuczemy butelki. Już piąta.



BALLADA O WYKRAWANIU


I

Nie widzę i nie jest to metafora.
Jakby rozmazali mi kadr, wycięli drzewa.

Włosy wypadają. Las się przerzedza.
Łuszczy się kora i tynk.


II

Ale wciąż mówię: siej.

Niech wzrasta, wyrasta. Trawa i mięsień.
Fundament i korpus.

Niech ruszy, wykruszy.


III

Tymczasem piła zagłębia się
w miękkie ciało, plastyczne ciasto.

Wycieka sok.


IV

Ale wciąż mówię: tnij.

Jest we mnie twardość jatoby,
odporność na wilgoć, na pleśń.

Jest we mnie sprężystość merbau,
odporność na obrzęk, na ból.


V

Tymczasem karczują brwi. Szepczą:
upada twój pień, rozpada się słój.

I toczy się, toczy. Bez prądu, bez tchu.


CORPO


I

To świt widziany przez szyby autobusu mówi mi: corpo.
Uśmiecha się, wydyma czerwone usta. Wstajemy.


II

Corpo, corpo – wystukuję obcasami ten rytm.

Przechodzę korytarzem, jestem szumem wentylatorów, jestem
sztucznym światłem. Parzę powieki. Parzę kawę, która może
postawi mnie na nogi, może postawię na swoim.

Corpo, corpo – wystukuję obcasami ten rytm.


III

Jest coś na pewno poza korytarzem, poza bielą kartek. Wiem,
widzę przecież przez te szklane tafle. Ptaki, ptaki, kropki.

Jest coś na pewno poza sztucznym światłem.


IV

To szron na szybach autobusu mówi mi: corpo.

Wracam do domu. Jest zimny, jest pusty. Starta czerwień
gardła. Wciąż powtarza jak mantrę, bezgłośnie.

Corpo, corpo – spala, wypala – na popiół, na śmierć.




REMONTY, POPIOŁY, GŁADŹ


Nagle siwiejemy.

Nie porywa nas już nurt, już puls, już tamto nieprzerwane bicie.
Siwiejemy jak siwieją kruche tynki i farby –
podziurawiony ogon pawia, pojedyncze łuski kolorów.

Wczoraj jeszcze machaliśmy szpachelkami.
Ostrza wyginały się jak zabrudzone flagi w oknach.

Nie wierzymy już w biel i krew. Nie wierzymy w ostatnie namaszczenie
tapet, zanim podważymy je i zerwiemy, klnąc
na kolejne warstwy. Wolimy odrapane ściany, ich odżywczy chłód,
dotyk kleju na skórze. Może ból.

Siwiejemy. Pękają drobne ziarna włosów, cienkie nitki pyłu.
Wyrzucamy z ust porcelanę. Wyrzucamy tarcze.

Kruche kawałki powietrza.

WDECH



Pierwszy:
tak szybko połykam haczyk.
Gładzę brzuch i myślę o niej. Nazywam.

Emilka: zarodek,
półtora milimetra długości.

A jednak ją czuję.





Drugi:
głupieję od tego wszystkiego.
Spotykam same kobiety w ciąży. Wzruszam się.

Emilka: zarodek,
organy wielkości ziarenek piasku.

Często do niej mówię.





Trzeci:
i miotam się jak wyrzucona na powierzchnię ryba.
Widzę dwie czerwone kreski. Jedną na teście.

Emilka: zarodek,
którego nie było.

Strużka krwi na moim udzie.
ALABASTER


Moja twarz jak miodu plaster.

Słodka, spróbuj. Obejrzyj przez lupę.
Jestem kolekcją powtarzających się części.
Jestem symetrią. Mozolnie stworzona.

Teraz rozpada się moje ciało. Wystarczy, że
porysujesz mnie paznokciem, posolisz. Zapiecze.
Ale jestem. Wygładzona. Wyrzeźbiona.

Moja twarz jak alabaster.

WYDECH



Ostatni:
i wpadam pod powierzchnię, powietrze ucieka.
Wszystko takie miękkie. Wszystko przytłumione.

Dziecko, ciałko,
dlaczego jesteś sina?

I tylko na sali bardzo, bardzo cicho.





Pomiędzy wdechem i wydechem tyle się dzieje.

W kalejdoskopie:
Czuwanie, Czekanie.
Zlewają się wszystkie odcienie.

Jeden przebłysk wystarcza.




Wcześniej cała spęczniała, teraz na wiór sucha.
Wczoraj jeszcze nietknięta, dzisiaj porozcinana.

Pomiędzy wdechem i wydechem tyle się zmienia.
Miałaś być zupełna, nie masz nawet imienia.



WYCINKA


I

Dogasam i nie jest to metafora.

Jakby przysypał mnie popiół,
przemoczył deszcz. Brakuje drewna.
Iskra się kończy.

Kończy się dreszcz.


II

Wiosna.

Budzę się z bólem brzucha,
ale to nieistotne,
bo ktoś w tym czasie umiera.

Ktoś się ode mnie odcina.


III

A ziemia się toczy, się toczy i tępi ostrza,
rozsypuje wióry, rozprasza, przestawia.

A ziemię się toczy, się toczy, obrabia
i tworzy. Bo kształt jest ważny.

Kształt wszystko tłumaczy.

ARYTMIA

Szymonowi

I

Cicho, cicho.

Następne wędrówki przed nami. Powiewa
flaga. Docieramy na zmiany.

Plaża jest pusta.


II

Niech cię nie zwiedzie moja arytmia.
To tylko mięsień – skurcze, rozkurcze.
Uderzają fale kolejno o skały.

Mielizny bielizny.

Niech cię nie zwiedzie moja arytmia.
To tylko chwila – rozkładam, wchodzisz.
Uderza czerwień, paruje ślina.

Wypluwa nas morze.


III

Arytmia, arytmia – wciąż liczymy kroki,
rozgryzamy wykresy, zaciskamy dłonie.
Łuszczą się tkanki, kruszeją ściany.

Pulsuje dotyk.


OBMYWANIE

„Kobiety przychodzą we śnie,
kładą na mnie kwiaty,
myją i namaszczają.”
(Kornelia Chojnacka, ***)

I

Powtarzam, powtarzaj: nie jest tak zimno.

Odkąd ramiona są śliskie, nie-bliskie.
Odkąd odchodzi chłopiec i chłodzi.

Powtarzam, powtarzaj: nie jest mi zimno.


II

Tak pięknie wyglądasz bez makijażu
(zmytym, obmytym przez twoje kobiety:
do lśnienia, błyszczenia, do przesuszenia).

Tak gładko przechodzi nożyk przez płótno.


III

Powtarzam, powtarzaj: nie jest mi zimno.
Rozruszam mięśnie, rozkruszysz pastele.
Zobaczysz, Kora, jak łuszczy się skóra.

Zacieki przetrzemy. Zamalujemy.

WYDMUCHIWANIE



Wszystkie drogi prowadzą przez szkło:

kruszone, szronione, weneckie, barwione,
satynowe, gięte, kwarcowe
i ręcznie robione, z powietrzem, jak ja.

Więc wygładź mnie piaskiem:
niech zejdzie naskórek,
niech zejdzie brud i śmieć.

Więc mnie zahartuj:
niech wzmocnią się kości,
niech moja struktura jak rozkład, jak plan.




A jeśli nie:
pozbieraj odłamki, wystaw na słońce.
Niech przejdą promienie, niech się rozszczepią.

Niech mnie zaleje cyna i blask.

BALLADA O WYKRWAWIANIU


„Albowiem do nas należeć będzie królestwo
empikowych półek”
(Weronika Górska, Poeci)


I

Są rzeczy zbyt intymne, aby o nich pisać.

Bo nic nie zostaje: nawet ręczniki, książki,
kieliszki, pościele. Nic nie zostaje.

Jest tylko
nasz powolny rozkład bioder,
nasz niekończący się odpływ krwi.


II

czy trzeba koniecznie wyrywać z trzewi
rozkręcać jelita rozbijać mięśnie

czy trzeba koniecznie o wszystkim co boli
co sączy co spuszcza wydziela opróżnia

jest zbyt intymnie aby o tym pisać
już cedzę przez zęby już chowam pomiędzy

nie chcę się nie chcę wykrwawiać na słowa
rozmieniać na drobne wybijać ze sztancy


III

Formują się układy naszych kręgosłupów.
Zmieniają się układy naszych odniesień.

Wciąż krople, wciąż drzazgi,
wciąż puste mieszkania.

I nic nie zostaje: nawet
punkt przy punkcie.

SYMETRIA


I

Przymierzam wiertło i drążę, i drążę.

Przez zmieniające się perspektywy, kolejne
przestrzenie, obłe krajobrazy.

Przez płatki śniegu. Przez pył, co wiruje.


II

Tak wchodzę głębiej:
tylko symetria,
bryły, spirale, liczby i łuki.

Muszle na piasku, wydmy, odpływy.
Widoczność tęczy, drgające struny.

Tylko symetria:
konstrukcja, destrukcja.


III

Tak wchodzę wcześniej:
jestem dziewczynką,
rodzice mówią – nie baw się prądem.

Przymierzam wiertło. I drążę, wciąż drążę.

sobota, 23 marca 2013

zajawka mojego bluesa

Koncert 22.03.2013

Jean - Cocteau "Orfeusz i Eurydyka" surrealista

Benefis Wojciecha Wróbla 22.03.2013 Ząbkowice

Jutro fotki:)

Relacja z koncertu 22.03.2013 Ząbkowice

Właśnie wróciłam z koncertu i bankietu po:)Właściwie koncert skończył się po 20.30, bankiet trwał do prawie drugiej w nocy. Piosenkę moją zaśpiewał Wojtek Wróbel - "Bezdomny blues", poznałam nowych ludzi. Był tort, uściski, wywołanie nazwiska na koncercie. Musiałam wstać, ukłonić się przy 200 osobach i co dziwne- większość zapamiętała:)Takie życie lubię:):)No a teraz do łóżka:)Miłych snów!

piątek, 22 marca 2013

15.03.2013 Spotkanie z Hanią Diktą w Bibliotece Będzińskiej


Haniu dziękuję za chwilę z poezją. Twoje wiersze przynoszą wiele refleksji!













21.03.2013 Poligon Poetów











21.03.2013 Poligon Poetów Dąbrowska Brygada Poetycka







Brygada:) 21.03.2013 Poligon Poetów









21.03.2013 r, Dąbrowska Brygada Poetycka, Poligon Poetów, I miejsce TJW







Wygrywający wiersz:


[moja bohaterka nie pisze już wierszy]









Moja bohaterka nie pisze już wierszy
o samobójcach.Przed lustrem trenuje silną wolę.
Jednocześnie,dostrzega w sobie coś
z Freuda i Prousta,jest wyjątkiem
odbieranym migotliwie
.Ciągle

wyławia z kosmosu sny o mętnych oczach.
Zamyka w szklanych puzderkach. Widzę,
jak potrafi zaciągnąć się mgłą.
Świadomie stwarza świat,w którym mieszają się
rzeczy i miejsca.Tu wszystko jest płynne,
sieje zakłócenia.Każdy kto,choć raz nas odwiedził,
wie,jak bardzo jesteśmy zwierzęce.




* kursywa z wiersza Macieja Meleckiego „Krawędź i reszta”


Brygado - dziękuję:)


środa, 20 marca 2013

Piątkowy koncert

Gdyby ktoś chciał przyjść na piątkowy koncert: obowiązuje styl lat 70-tych. Styl dzieci - kwiatów. W ciuchlandach jest pełno takich ciuchów, można wybierać, przebierać, dopasować.:)I nawet nie jest drogo!

wtorek, 12 marca 2013

BILANS

Dąbrowa Górnicza listopad 1997 rok - III Przegląd Twórczości Osób Niepełnosprawnych „Szczęście mnie nie
poznało”, wyróżnienie, wiersze: „*** Spójrz na bukiet róż”, „***Boli mnie, gdy słyszę.”,
Dąbrowa Górnicza 1998 rok - „Raptularz Kulturalny” o mojej twórczości, wiersze „Szczęście”, „Przyjaźń”,
Dąbrowa Górnicza 1998 rok - Kawiarnia Literacka II Miejsce Konkurs Literacki w ramach Gminnego Programu Profilaktyki i Rozwiązania Problemów Alkoholowych „Żyj trzejwo”, wiersze: „ Ciche godziny bólu”, „Molestowanie” oraz nowelka pt. „Anulka”
Dąbrowa Górnicza luty 1999 rok - Kawiarnia Literacka „IV Przegląd Osób Niepełnosprawnych”, tytuł wyboru
wierszy „...łzy świata płyną po szybie”, wiersze: „Za oknem”, „Poezja smaku”, „Myśli”
Dąbrowa Górnicza kwiecień 2000 rok - Kawiarnia Literacka „V Przegląd Twórczości Osób
Niepełnosprawnych”, wyróżnienie, wiersze: „Zostawiłam”, „Dżuma”,
Łazy 2001 -2002 rok - Klub Młodych Poetów
Łazy 2001 r. -Antologia „Wybór wierszy”, wiersze „pójdę przed siebie”, „nie dotykaj mnie jeszcze”, „wiatr,
„wiatr II”, „Zdrada”,
Kielce 2001 rok - „Jesteśmy.Małe formy literackie”, Krajowe Centrum Kultury Polskiego Związku
Niewidomych, wiersze: „ Upadek artysty”, „Kiedy”, „Jestem”, „Niebieska myśl”,
Katowice styczeń 2002 rok - „Pochodnia. Czasopismo dla Niepełnosprawnych”, wiersze: „Pójdę przed siebie” i kilka słów o mojej twórczości,
Dąbrowa Górnicza 2003 rok - Antologia „...Dębem wrosłaś w tę ziemię. Antologia poezji i prozy o Dąbrowie
Górniczej.”, wiersze: „Dąbrowo, moja Dąbrowo”, „Moje miasto jesienią”, „Pejzaż”,
Dąbrowa Górnicza 2003 rok - „Raptularz Kulturalny”, artykuł „Spotkanie z poezją”. Kilka słów na temat mojej
twórczości i moje wiersze „Czasem mam dość”, „Odtrącone anioły”, „Wiara”, „Poszukiwania szczęścia”,
Warszawa 2003 rok - I tom wierszy „Anioły, sny, wiersze” wydany w warszawskim wydawnictwie Nowy Świat,
Czeladź 2003 rok - wieczorek poetycki w Miejskiej Bibliotece Publicznej,
Sosnowiec 2005 rok - MBP Studencki Teatr Integratio przedstawia moje wiersze na scenie,
Katowice 2006 rok - „Suplement.Magazyn Uniwersytetu Śląskiego”, kilka słów o mojej twórczości i moje
wiersze w artykule pt. „Poezja Niepoetyckich Czasów”, wiersze: „Odtrącone anioły”,
Kraków 2008 rok - Antologia „Postscriptum”, wiersze: „Żyjemy”, „Ucieczka”, „Narodziny”, „***wejście”,
„poszukiwania”, „Krążenie”, „matko boska”, „letnia poro”, „może”,
Dąbrowa Górnicza 2008 rok - Kawiarnia Literacka, I miejsce w Turnieju Jednego Wiersza,
Tarnowskie Góry 2009 rok - Almanach „Moja Matka Maryja”, wiersze: „Maryja”, „Obraz”, „Barwne Światło”,
„Matka Maryja”, „Wiosną”, „***”, „Perspektywa”,
Dąbrowa Górnicza 2009 rok - wieczorek poetycki w MBP im.Hugona Kołłątaja,
Dąbrowa Górnicza 2009 rok - Kawiarnia Literacka, I miejsce TJW podczas wieczoru kultury rosyjskiej,
Radzyń Podlaski 2009 rok - „Kozi Rynek”, wiersze: „Opowieści Allena Ginsberga”, „Szydełkiem”, „Połów”,
Bydgoszcz 2009 rok - „Akant” wiersze: „Chyba majaczę”, „Wprowadzenie”, „Przywiązanie”, „Święty Franciszek nie próżnuje”,
Bydgoszcz 2009 rok - „Akant” wiersz „Amorki”,
Dąbrowa Górnicza 2010 rok - Kawiarnia Literacka, I miejsce TJW podczas wieczoru kultury włoskiej,
Radzyń Podlaski 2010 rok - „Kozi Rynek”, wiersze: „ Sonata No.2 in flet minor F.Chopina”, „Anatomia
muzyczna”,
Nowa Ruda 2010 rok - drugi tom wierszy „Wyspa” wydany w wydawnictwie Mamiko,
Sosnowiec 2010 rok - „Życie Sosnowca” wiersz „Hipotermia”,
Bydgoszcz 2010 rok - „Akant” wiersz „Poezja”,
Bydgoszcz 2011 rok - „Akant” moja recenzja „ Iskra”,
Bydgoszcz 2011 rok - „Akant” wiersz „Związek”,
Zawiercie 2011 rok - „Tygodnik Gminnego Powiatu Zawierciańskiego” B.Dworak w „Okienku Poetyckim”o moich wierszach, wiersze z „Wyspy”: „Dekoracja”, „Stacja meteo”
Dąbrowa Górnicza 2011 rok - MBP im.H.Kołątaja promocja drugiego tomu „Wyspa”,
Dąbrowa Górnicza luty 2011 rok - „Wieczór z poezją” promocja drugiego tomiku „Wyspa
Bełchatów 2011 rok - Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna im.J.I.Kraszewskiego „Szetejnie znów
dojrzewają sadami” Pokłosie XVII Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im.W.Olszewskiego, wiersz inspirowany Miłoszem, pt. Droga,
Radzyń Podlaski 2012 rok - „Kozi Rynek” wiersz: „Kalambur”,
Katowice styczeń 2012 rok - „Śląsk” kilka słów o moim tomiku „Wyspa”
Katowice maj 2012 rok - „Śląsk” moja recenzja z tomik R.Honeta „Podróże po zimnej stronie świata”,
Dąbrowa Górnicza marzec 2012 rok - „Nowe Zagłębie” moja recenzja o poezji Ewy Parmy „O poezji E.Parmy”,
Bydgoszcz grudzień 2012 rok - „Akant” moja recenzja „W ciemnym zapachu czeremchy”,
Bydgoszcz marzec 2012 rok - „Akant” moja recenzja „Po zimnej stronie świata”,
Bydgoszcz maj 2012 rok - „Akant” moja recenzja „Niepoetyckie pojmowanie świata”,
Bytom 16 grudnia 2012 rok - Wyróżnienie na TJW XVI Konkurs im.S. Horaka, wiersz „zaprawdę powiadam wam”,
Wrocław grudzień 2012 rok - „Odra” wiersze z tomu „Wyspa” : „ Śluza”, „Rozmowy nocą”, „Klucz”,
Dąbrowa Górnicza 20.XI.2012 rok - I miejsce na TJW Dąbrowska Brygada Poetycka, Poligon Poetów, wiersz: „Młynek do czekolady 1911”, i na dwóch następnych wyróżnienie i I miejsce w TJW,
Dąbrowa Górnicza grudzień 2012 rok - Bogdan Dmowski czyta mój wiersz pt.”Łatwy wiersz”,
Katowice - Piotrowice 1.XII.2012 rok - I miejsce TJW, Zlotnisko, wiersz „ W oczekiwaniu na wiosnę”,
Katowice - Na Targach Książki 8.IX.2012 i 20-23.X.2011,
Październik/grudzień 2012 rok - „Elewator” moje recenzje „ Barwne opowieści. Kilka słów o poezji Marzeny Orczyk - Wiczkowskiej”,
Dąbrowa Górnicza Ząbkowice marzec 2013 rok - koncert prapremiera mojej bluesowej piosenki „Mój blues”.
Moje wiersze ukazują się też cyklicznie w audycji prowadzonej przez pana redaktora Macieja Szczawińskiego w „Radiu Katowice” , „Poczta Poetycka”.



Moje dokonania

Ostatnio musiałam dokonać przeglądu swojej literackiej twórczości. Zauważyłam, że moje wiersze ukazywały się dosyć często w prasie literackiej. Co z tego wynika? Sama nie wiem, może to, że jednak do czegoś się nadaję?

wtorek, 5 marca 2013

Bezdomny blues










Nocny blues, zimny blues
pozamykał wszystkie drzwi.
Zabrał sen, przyniósł gniew
bezdomnemu dzisiaj też.

Śpiewał wciąż, żalił się.
Prócz cienia,czegoś mu
było brak. Ciągle czuł przenikliwy
jakiś chłód, zniknąć chciał.

Taki los wybrał sam
i nadzieją tylko żył,
gdyby mógł,zmienić coś,
dodać barw,zawrócić czas.

Wtedy, by śpiewać mógł,
nastrojowy nocny blues,
zimny blues,żalu pieśń.
Skowyt duszy, nocny blues.