czwartek, 9 maja 2013

Wiersze Macieja Bieszczada - gościa V Poligonu Poetów w Dąbrowie Górniczej 16.05.2013 Zapraszamy!

MACIEJ BIESZCZAD - poeta, autor książek poetyckich - Okolice Gerazy i Elipsa, za którą otrzymał III Nagrodę Złotego Środka Poezji w kategorii Debiut Roku 2010. Wiersze publikował m.in w "Tyglu Kultury", "Akcencie", "Toposie", "Kresach", "Pograniczach", "Frazie", "Nowej Okolicy Poetów", "Odrze". Pasjonat gry na skrzypcach oraz tajemnic Biblii


Lekcja znikania

Porównaj barwę swego ciała z barwą ziemi.
Przekonaj się, że nie są jednakie.
Oddaj wzrok niezliczonym słońcom
poprzedzającym ziemskie światło,
a świat wypuści Cię ze swoich ramion.
Zanurz dłonie w rozmodlonych wodach rzeki.
Dowiedz się, że nie są pyłem.
Dopiero lodowata kipiel oczyści glinę
z piasku, z godzin.





Buty o kilka numerów za duże

Niechęć do zakupów była w mojej rodzinie
przekazywana z pokolenia na pokolenie.
Nie cierpiał ich mój dziadek, jego niepokorny
syn niejednokrotnie wyrywał się matce, gdy
ta próbowała mu coś kupić. Mężczyźni

w mojej jak najbardziej normalnej rodzinie
mieli z reguły mało ubrań. Dwie pary spodni,
kilka koszul, płaszcze przekazywane
uroczyście lub dziedziczone w chwili śmierci
ich posiadacza. Buty też. Kiedy jednak

nagle zmarł wujek, musieliśmy go
pochować w butach po ojcu. Okazały się
ponadto o kilka numerów za duże.
Nie będzie w nich biegał - skwitowała babcia.
Wcale nie próbował wybiec z kaplicy, gdy mu
je zakładano. Nogi miał nieruchome i sztywne.















Trony

Wysokie krzesła
w zamkniętym pubie
na rogu ruchliwej ulicy.
Uśpione rzędy po

nieudanym spektaklu.
Ławki przy plaży
w martwym sezonie.
Odrapane. Niczyje.

Ślady na piasku
zasypywane
zasypywane.

Świat wyższy
odbija się w materii.
Kalekie przegląda się
w doskonałym.

Te wymarłe miejsca.
Te wszystkie puste trony
czekające na sprawiedliwych.






Epsilon

Przekonanie że dwie proste równoległe
nie przetną się w jednym punkcie
jest w co wierzę niczym nieuzasadnione.
W oczach czapli światło letniego wieczoru
posiada barwę jakiej nie odkrył późny barok.
Linie życia prawie zawsze kończą się okręgiem
zanim dotrą do nieruchomego teraz.
Ostatecznie położą cię w tym samym pokoju
wzruszy cię dobrze ci znany krajobraz.
Piłka w dzieciństwie wysoko podrzucona do góry
sama się potoczy pod szpitalne łóżko.
Zacznij raczej od punktu poza spiralą.







Oczy

Mogły widzieć więcej.
Jak bowiem wyjaśnić
ten permanentny stan głodu?
Chciałyby widzieć wyraźnie.

Za oknem znoszą jabłka z sadu.
W taką pogodę odsłaniają się
ośnieżone masywy górskie.
Mogły kiedyś naprawdę widzieć.

Co zobaczą w momencie
zatrzymania serca i źrenic?
Chciałyby ujrzeć cokolwiek.

Topnieje śnieg. Kosze pełne
jabłek wnoszą do piwnic.






Lumen

Dotkliwa wada wzroku
zmusiła mnie do zawiłych
poszukiwań w krętych korytarzach
nieczynnych sztolni. Moje cztery twarze
pielgrzymowały do jednego oblicza.
Nieznanego nikomu.
To, czego szukali moi czterej wrogowie
w całości było z materii światła.
To, czego się obawiali najbardziej
błądziło w tunelach, ślepe.