piątek, 28 czerwca 2013

(Nie)pozorna bliskość




Jesteś w rzeczach najjaśniejszych,
jaśniejszych niż słońce. Nie zabrakło cię
w pokoju. Czuję twój oddech na twarzy.

Skrystalizowałeś się w ludzkiej formie,
wylegujesz się na piasku,ostrożnie
obserwując przestrzeń. Widzisz,

mam z tobą pewien kłopot,
nie wiem, gdzie dokładnie umieścić cię
w wierszu. Tyle dla mnie znaczysz,

choć ktoś może stwierdzić,
że jednak za mało.

Wejście



Odnalazłam swój czas. Teraz wiem,
czego brakowało do szczęścia,
głównie lata, słońca, dziewann
rosnących pod płotem. Z nich zawsze
babcia robiła syrop na kaszel.Rozpływał się
w ustach jak czekolada. Potem było lżej
i teraz jest lżej. Nie muszą mi już
wiązać rąk ani kneblować ust.
Jestem całkowicie spokojna,
spokojna jak twój wiersz,
jak twoja modlitwa,
jak twój sen.

„choroba libenkrafta”





pełna izolacja.komfort,luz, spadanie.
są i twarze, są widzenia.dwa,
trzy razy w tygodniu,patrzymy na siebie
przez szybę, nadajemy szyfrem. wariograf
dostaje świra.leżę na pryczy,
czytam mein kampf jednym tchem, czytam
i znów spadam.spadam w głęboką wodę,
w głęboki sen.prosto w objęcia głuchego
pielęgniarza, który robi mi zastrzyk
i uśmiecha się, przeraźliwie słodko.
nie mam mu za złe tej całej donkiszoterii,
komedii dell’arte.to już i tak
dość paskudne okoliczności,
jak na maj.

01.06.2013 r.