Nie da się mówić. Ostatnia bezdeszczowa kropla.
Pył i kurz blokują przejście myślom,
a te grzęzną w pół drogi; zaraz utkną na amen.
Żwir. Szuter. Każda szczelina zapchana.
Po prostu korek. Jakby nie było słów.
Wypowiadasz coś i słyszysz rzekę spierzchniętą w źródło,
sad schodzący do światła przy ziemi i głębiej, do ziarnistego mroku
pod palcami. Życie utknęło we wnętrzu i trwa tam zapieczone.
Chciałoby mówić, a zatacza coraz bardziej zaschnięte kręgi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz