Arkusz wydany przez Tarnogórską Fundację Kultury i Sztuki.
Patryk Chrzan Dąbrowa Górnicza, Zagłębie Dąbrowskie, Poland, rocznik 77, urodzony w Sosnowcu, Politologia i Nauki Społeczne na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach oraz Podyplomowe Studia Dziennikarskie przy WNS UŚ. Publikacje w "Akancie","Nowym Zagłębiu","Śląsku","SOSNarcie","Protokole Kulturalnym", Kwartalniku Kulturalnym "Prowincja", "sZAFa", "Kofeina Art Zine" oraz PKPZin i "Megalopolis". Laureat II edycji konkursu "Wiersz za 100$" PKPzin oraz XXXI i XXXIII Literackiego Hyde Parku- Dąbrowa Górnicza 2008, 2010 r. Wyróżnienia m.in.: XIII Ogólnopolski Konkurs Jednego Wiersza-Chojnice 2007 r.,O "Gałązkę Oliwną"-Opole 2005 i 2006 r. Członek Dąbrowskiej Brygady Poetyckiej.
Podaję za zgodą Autora:
przejście przez sień – grudzień 81
krajobraz powoli przeciera się, ze zdumienia
badam mroczną sień, zamieszkaną do dzisiaj
czymś nieuchwytnym pulsującym na ścianach
schody prowadzą trzy metry w dół w sterylną zimę
pierwszy raz sam na podwórku, garściami ogarniam
miękki śnieg i wsuwam do ust jak lody waniliowe
czysty bezbarwny smak, na twardej glebie stężały
pancerz żuka trumienką kryjącą resztki ciała
już niedaleko jest rzeka, gdzie dziadek łowił miętusy
a ponad nim Dorniery leciały kluczem nad Kraków
teraz budowaną obwodnicą za rzeką suną czołgi
obaj jesteśmy zbyt mali, aby bać się naprawdę
one są jak dzikie zwierzęta, nie zbliżą się same
nie pogryzą wyciągniętej ręki, przyjazne tylko w bajkach
nie zważając na nas – przechodzą, do historii
kawałki śniegu w dłoniach, zamieniając się w wodę
zmrożone wargi, bolesne drętwienie palców
pierwsza zmiana stanu skupienia
klucz wypadający z drzwi
sondowanie drugiego dna - czerwiec 83
chciałbym napisać ci list, ale nie umiem jeszcze pisać
myśli składam dość nieporadnie jak nastolatek
układający dłonie na udach swojej dziewczyny
pamiętasz, niedawno kucaliśmy przy wielkiej kałuży
popychając kartonowe łódeczki do portów z kamyków
dopływały szurając o dno, z jednego kącika ust w drugi
jak czubek języka wylizujący kartkową czekoladę
potem przyszedł deszcz i do dziś nie wiem
dlaczego żaden z rodziców nas nie zawołał
patrzyliśmy jak toną pod naporem kropel
po przeprowadzce czuję się jak po implozji confetti
poznałem dziwne twarze o nieregularnych rysach
pozbawione twojej prostej symetrii, oczu i rąk
wracam z zabawy w chowanego i przyznaję
że była kałuża, ale nie było żadnych łódeczek
majaczące jeszcze figury nowych znajomych
stają się coraz bardziej prostolinijne
gdzieś na dnie zaczyna osadzać się piasek
który później poczuję w nerkach, kończę zerówkę
sonda Pionier 10 przecięła orbitę Neptuna
i symbolicznie opuściła Układ Słoneczny
apostazja
świat niczego od ciebie nie potrzebuje, żyjesz
jak linia odkreślająca wynik odejmowania, ubywająca
i niebywająca, która obejmuje niewłaściwych mężczyzn
życie będące przeżytkiem, przeżute i wyplute
jak garstka tytoniu konsekwentnie niszcząca szkliwo
tracisz uśmiech i zaczynasz się wstydzić, jak śmieszna jesteś
pod moim oknem, jaka przezabawna pod okiem dozorcy
widzi cię kotem na podwórku, muzykantem na harmoszce
chciałem zejść i wywlec cię na drugą stronę, ulicy
oddać w ręce kataryniarza albo ostrzyciela noży
ale nie ma już takich ulic, nie masz drugiej strony
i nie mam okna z widokiem na ciebie
jesteś snem o kruchym cieście, a mnie ogrzewa ławica ryb
twój cichy delfini płacz z głębin oddaje mi siły, drapie zimnym
paznokciem za uchem, jestem tym światem i szkliwem
przełykam ślinę, skłamałem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz