Dom jedwabnych motyli
I. Chwilę przed północą
Ciemność jest gęsta od zdarzeń. W szafie gęsto jest od gąsienic. Najpierw
tylko na półkach z bielizną. Wychodzą z wypranych majtek i piżam. Potem
z kieszeni garniturów czyszczonych chemicznie.
Słychać drżący ruch. Starasz się o tym nie myśleć. Wracają słowa – Dzieci
zmarłych w szpitalu nie wydaje się bez pokrojenia. Proszę wyrazić zgodę.
Podpisywania papierów nie pamiętasz. (Mężczyzna otworzył lodówkę
i przerzucił na stół zakrwawione ciało. Coś krzyczałaś: że trzeba go ubrać,
że owinąć w kocyk i żeby nikt się nie ważył zdjąć koca przed zamknięciem)
II. Półno
Wracają głosy: Weźmie sobie pani kartonową trumienkę, zapakuje ciało
do bagażnika i zawiezie do domu. Stoisz w osłupieniu. Mijają sekundy,
a ty nie możesz wydusić zdziwienia. Tracisz przytomność, a może przysypiasz.
Zaczyna się czas oprzędu. Gąsienice owijają się nićmi. Siatka wokół sprawia
wrażenie łatwej do rozerwania, ale kiedy ruch z boku na bok wzmaga się,
a jedwab twardnieje, kokony są gotowe. Robi się ciasno i duszno.
(Mężczyzna wiezie kobietę w gorący dzień. Nikt nie rozumie tego, co mówił
do telefonu – że trzeba przewieźć dziecko karawanem, a nie w bagażniku,
że to ważne, że chce sama umyć i ubrać syna w kaplicy, gdy już będzie na miejscu)
III. Chwilę po północy
Kokony są już na tyle mocne, że mogą ochronić gąsienice. Teraz wszystko
dzieje się w ciszy. Przestajesz się bać, bo owinęłaś syna najszczelniej jak umiałaś.
Kiedy zanurzasz szklankę
woda nabiera życia. Rzecz jest
zawsze w umieraniu, nigdy w śmierci.
Wiersz podaję za:
http://szafa.kwartalnik.eu/45/htm/poezja/klary.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz