środa, 23 stycznia 2013

Zimowe przemyślenia

Zima zimie nierówna. Ocieplenie klimatu uległo zagładzie. Nastąpiła era śniegowców, kożuchów,grubych rękawic. Przemarznięte ręce nie mogą utrzymać w dłoni długopisu. Naciskać na klawiaturę. Trzeba się rozgrzać. Herbata z rumem? Sam rum? Nie jestem marynarzem, ale rum, to dobra okazja, do wypuszczenia sfrustrowanych emocji na wolność. Potrzeba wiosny jest tak silna, że nawet śni się, chociaż sny są zielone, pełne bzów i szumu lasów. Przypominam, że to tylko sen. Za oknem zima mruczy jakieś oratoria. Nie wczuwam się w ich rytm. Poszukuję ciepła. Koc? Książka? Szlafrok? Wełniane grube kapcie? Przez ten cholerny śnieg nie chce mi się nic. Nawet seksu, ale, co Wy o tym możecie wiedzieć? Myślę, że więcej ode mnie.Ech....Kiedy ten śnieg stopnieje?

środa, 16 stycznia 2013

Joan Miro, Ballarina. 1925. Oil on canvas. 115.5 x 88.5 cm. Galerie Rosengart, Lucerne, Switzerland.


Wiersze Wojciecha Brzoski( z portalu neurokultura)

Ostatnio wróciłam do wierszy Wojtka Brzoski. Bardzo mi się podobają i mam do nich jakiś sentyment. Nie mogłabym przejść obok nich obojętnie, wiedząc, że istnieją gdzieś w sieci. Dla mnie mają wartość. Oto kilka z nich:


transmisja


w pracy usiłują nawracać.
w domu mylą z księdzem.

gubię zdjęcie z adresem
siostry misjonarki
miłości.

i przepraszam za to.

że umówię się z nią
na inny dzień.

dzień w którym zapewne
już mnie tu nie będzie.



***
już wszystko rozumiem
patrząc na napis opięty
na piersiach blondynki:
„love is seeing
eye to eye.”



annie leibovitz fotografuje niebo
dla susan sonntag

umierasz w moim locie.
nie zdążę pokazać ci chmur,
które właśnie dla ciebie robię
jak watę cukrową.

odfruwasz, kiedy ja ląduję.

twoja twarz jest wąwozem,
w którym chciałabym się schronić
jak w potrzasku migawki.
jak w stopklatce.



joan miró rysuje wiersz na plaży w palma de mallorca


Sztuka może umrzeć, obraz może ulec zniszczeniu.
Istotne jest ziarno, które zostało zasiane. (Joan Miró)

na linii życia wciąż mam pięć lat.
mój zamek z piasku właśnie gwiżdże wiatr.

morze ukradnie mnie już za chwilę,
ostatni raz spojrzę na tę fosę
na brzegu fal.

a potem w nią wejdę
aż po same kostki.
i będę brodził
bez początku i końca.

pod czarnym słońcem
palma de mallorca.



czarna płyta

ojcu,

mylimy groby, jakbyśmy chcieli
zmylić przeciwnika.
kręcimy się wokół cudzego życia,
zamiatamy liście pod czarną płytę.

mylą nas napisy i odtwarzamy
obce obrazy, zmieniamy podkład.
walczę ze śmiechem, kiedy do grobu
podchodzi wariat i pyta, czy czasem tu

nie są pochowani żołnierze?
tak do końca nie wiemy, kto tutaj leży,
nie możemy być pewni.

nigdy się przecież nie znaliśmy,
tak, my się w ogóle na tym nie znamy.









Myślę, że czasami warto wrócić do tego, co się kiedyś lubiło...




sobota, 5 stycznia 2013

Rene Magritte - The Voice of the Winds. 1928. Oil on canvas. 73 x 54 cm. Private collection




A tymczasem Księga Koheleta mówi, że:

Nic nowego pod słońcem



Cóż przyjdzie człowiekowi z całego trudu,
jaki zadaje sobie pod słońcem?
Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi,
a ziemia trwa po wszystkie czasy.
Słońce wschodzi i zachodzi,
i na miejsce swoje spieszy z powrotem,
i znowu tam wschodzi.
Ku południowi ciągnąc
i ku północy wracając,
kolistą drogą wieje wiatr
i znowu wraca na drogę swojego krążenia.
Wszystkie rzeki płyną do morza,
a morze wcale nie wzbiera;
do miejsca, do którego rzeki płyną,
zdążają one bezustannie.
Mówienie jest wysiłkiem:
nie zdoła człowiek wyrazić [wszystkiego] słowami.
Nie nasyci się oko patrzeniem
ani ucho napełni słuchaniem.
To, co było, jest tym, co będzie,
a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie:
więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem.
Jeśli jest coś, o czym by się rzekło:
"Patrz, to coś nowego" -
to już to było w czasach,
które były przed nami.
Nie ma pamięci o tych, co dawniej żyli,
ani też o tych, co będą kiedyś żyli,
nie będzie wspomnienia u tych, co będą potem.